Lubimy wracać w miejsca, gdzie spotkało nas coś dobrego,
gdzie spotkaliśmy kogoś ważnego dla nas.
Lubimy te powroty, bo stale mamy nadzieję,
ze ktoś lub coś jeszcze na nas tam czeka.
Tak też jest i ze mną, choroba nie pozwoliła mi czynnie uczestniczyć w blogowym świecie.Jest troszkę lepiej więc wracam .Czy na długo? - Nie wiem .Od kilku lat przyczepił się do mnie pewien londyńczyk, być może go znacie - James Parkinson i nie chce odejść. Przyszło mi więc żyć w trójkącie mąż- Zygmunt, ja- Mirosława i on - Parkinson. Choroba przebiega w dwóch fazach :
"ON" i "OF". Jedna z nich pozwala w miarę "normalnie" funkcjonować , druga niestety nie. Gdyby ktoś wiedział , jak wyeliminować z mojego życia natrętnego zalotnika lub chociaż osłabić jego wpływ , dajcie znać .
Przedstawiam wykonany drżącymi rękoma laptop . Zrobiłam go dla mojej wnusi Majeczki na urodziny . Na monitorze ulubiona gra 'The Sims". Ponieważ Maja ma ograniczony dostęp do komputera otrzymała od babci grę czynną i dostępną non- stop, bez ograniczeń.
Wzorowałam się na instrukcji zamieszczonej przez
Hanię
Pozdrawiam serdecznie wszystkich komentujących , obserwujących i podglądających.